Autor |
Wiadomość |
|
Wysłany: Sob 21:23, 03 Lip 2010
|
Nie było go w domu od długiego - jak na niego - czasu i robił sobie z tego powodu wyrzuty. Nie chciał zostawiać swojej rodziny na dłużej niż dobę, co może i było z jego strony trochę nadopiekuńcze ale już tak miał. To on stworzył większość z nich i czuł się niewyobrażalnie za nich odpowiedzialny. Nie potrafił wyobrazić sobie jak członkowie jego rodziny mogą tak po prostu znikać.
Wszedł do swej pustej sypialni, wewnątrz było duszno. Otworzył na oścież okna i oparłszy się o parapet spojrzał w dal. Choć czuł w głębi swego cichego od wieków serca, że to tylko chwilowe problemy i tak ogarniał go smutek. Marzył by wszystko wróciło do normy, zastanawiał się dlaczego po narodzinach Nessie, a potem wizycie Volturi jego rodzina zamiast się zjednoczyć jakby się od siebie oddaliła. |
|
 |
|
Wysłany: Sob 13:38, 30 Sty 2010
|
[ z salonu ]
Bella spojrzała na Renesmee i uśmiechnęła się czule. Usiadła na brzegu łóżka i patrzyła na małą. Odsunęła kosmyk włosów, który zakrył jej oczy, Resensmee westchnęła cicho. Bella poprawiła jeszcze poduszkę pod jej główką.
-Śpij słodko, Aniołku.
Pocałowała ją delikatnie w czółko i wyszła.
[ wychodzi na polowanie] |
|
 |
|
Wysłany: Sob 0:53, 30 Sty 2010
|
[Ze szpitala]
- Niekończąca się historia.- Stwierdził zrezygnowany Carlisle'a przypominając sobie w jaki sposób spędził ostatni czas. Rzeczywiście, w szpitalu narobił sobie zaległości w papierkowej robocie, do tego było mnóstwo pacjentów i każdy człowiek padłby z wykończenia na jego miejscu. Jednak uporał się, był z siebie dumny, kiedy wracał do domu. Wszedł do swojej sypialni i zobaczył Renesmee śpiącą na wielkim łóżku pośrodku pokoju.
- A ta młoda dama co tu robi? - Zapytał się w myślach, po czym podszedł do wnuczki i okrył ją kołdrą, która najwyraźniej zdjęła z siebie podczas snu. Dziewczynce drgnęły usta, po czym przewróciła się na lewy bok. Carlisle uśmiechnął się, wyciągnął z szafy ubrania i poszedł przebrać się do łazienki.
(...)
Wrócił po chwili, odstawił swoją walizkę (którą po ujrzeniu Nessie wcześniej zostawił przy drzwiach), jeszcze raz zerknął na to niezwykłe dziecko i wyszedł z pokoju.
[Do salonu] |
|
 |
|
Wysłany: Śro 9:21, 27 Sty 2010
|
Renesmee na chwilę otworzyła delikatnie oczy, by spojrzeć na swojego wychodzącego z pokoju ojca. Bardzo go kochała.
Przez chwilę rozglądała się po sypialni Esme i Carlisle'a, która była bardzo gustownie urządzona i przytulna, po czym powieki znów zamknął jej ciężar słodkiego snu. Miała nadzieję, że jutro spotka się z Jacobem... |
|
 |
|
Wysłany: Wto 14:32, 26 Sty 2010
|
[wchodzi z salonu ]
Edward wszedł cicho do pokoju. Jednym zwinnym ruchem ręki odkrył, piękną,jasno brązową satynową narzutę i puchową kołdrę. Położył Nessie na ogromnej poduszce - wypchanej zapewne kaczymi piórami. Reneesme rozłożyła się wygodnie w łóżku. Edward uśmiechnął się. Mała wyglądała tak słodko.
- Mój ósmy cud świata. - pomyślał sobie z roztkliwieniem. Westchnął.
Przykrył ją pierzyną i pocałował w czoło. Odwrócił się na pięcie,zgasił światło i wyszedł z pokoju.
[ wychodzi z pokoju ] |
|
 |
|
Wysłany: Pon 22:58, 07 Gru 2009
|
[z garażu]
Wciąż rozbawiony reakcją Edwarda na motocyklową wersję jego żony, wszedł do domu i skierował się ku swojej sypialni.
- Ciekawe czy moja piękna żona jest w pokoju. - Zasanawiał się, ale nie słyszał żadnego szmeru dochodzącego z pokoju, więc wątpił w to. Esme choć nie była tak roztrzepana jak Alice, również nie lubiła spędzać czasu w bezruchu.
Nie mylił się, żony nie było. Podszedł do szafy, wyciągnął beżowy sweter i spodnie tego samego koloru.
[Wychodzi do łazienki] |
|
 |
|
Wysłany: Śro 15:36, 11 Lis 2009
|
-Esme, jesteś tu ?- zapytała Kate pukając do drzwi. Nie słysząc odpowiedzi pomyślała że Esme pewnie wyszła gdzieś na spacer.-Pojdę do salonu, tam musi ktoś być-stwierdziła i zbiegła na dół |
|
 |
|
Wysłany: Wto 19:07, 10 Lis 2009
|
Esme ze znudzenia wyłączyła komputer.
-Chyba pójdę sie przewietrzyć, mam dość siedzenia w domu - mruknęła i wybiegła z gracją z pokoju. |
|
 |
|
Wysłany: Nie 0:01, 08 Lis 2009
|
[Z salonu]
- Kochanie, jadę do szpitala, Mark do mnie dzwonił - Pocałował ją w policzek i podszedł do drzwi do ogromnej wnęki, będącej garderobą i przyodział swój lekarski uniform. - Do zobaczenia. - Uśmiechnął się do pogrążonej w lekturze jakiejś strony internetowej Esme.
[Do szpitala] |
|
 |
|
Wysłany: Pią 18:44, 06 Lis 2009
|
-Nic, nic....tak jakoś się zamysliłam - szepnęła Esme - Idź, idź...
-Tanyo, a może mogłabym wybrać się z wami? O ile to jeszcze aktualne? - uśmiechnęła się Esme. |
|
 |
|
Wysłany: Pią 18:27, 06 Lis 2009
|
Carlisle postanowił zostawić żonę samą i udać się do łazienki. Wiedział, że jeśli nie chce, nic z niej nie wyciągnie.
- Idę do łazienki. - Szepnął.
[Do łazienki] |
|
 |
|
Wysłany: Sob 15:52, 31 Paź 2009
|
[ ze swojego pokoju ]
- Esme... Witaj. Jadę na zakupy z Zafriną. Potrzebujesz coś ? |
|
 |
|
Wysłany: Sob 0:00, 31 Paź 2009
|
- Szukałem cię. - Przyciągnął ją delikatnie do siebie i pocałował krótko i czule, po czym odpowiedział - Oczywiście wszystko w porządku. W szpitalu miałem wyjątkowo mało na głowie, ale to co tutaj się dzieje... - pokręcił głową - cóż, jest tego znacznie więcej. - Uśmiechnął się. Nie wiesz, gdzie wszystkich wywiało ? Rozmawiałem wcześniej z Maggie, potem Tanya chciała rozmawiać, ale tylko zadała pytanie i uciekła, a później z kolei z dołu słyszałem czyjeś szepty, a kiedy zszedłem nikogo nie było. - Zatrzymał się i spojrzał na żonę. Wciąż kochał ją tak samo mocno, jak wtedy, kiedy spotkał ją po raz pierwszy. - Nie lubię być niedoinformowany. - Dodał i zachichotał nie chcąc zmieniać tematu.
~~~~
Esme milczała jak zaklęta i patrzyła się w jakiś punkt niewidzącym wzrokiem. Rzadko zdarzało jej się zawiesić, choćby na moment.
- Esme - szepnął Carlisle widząc jej twarz, po czym delikatnie potrząsnął ją za ramię. Spojrzała na niego. - Martwisz się. - To nie było pytanie. Pytanie brzmiało - Coś się stało ? |
|
 |
|
Wysłany: Pią 23:39, 30 Paź 2009
|
[ z pokoju Esme]
-Och.. Witaj kochanie, dawno się nie widzieliśmy. - uśmiechnęła się czule do męża - Jak tam w pracy? Wszytsko dobrze? - zapytała z troską i usiadła obok Carlisla. |
|
 |
|
Wysłany: Pią 23:08, 30 Paź 2009
|
[Z salonu]
Chwilę szukał swojej żony, ale zdecydował się jednak pozostać trochę samemu.
- Mam nadzieję, że w najbliższym czasie tu zawita, a tymczasem postaram się odpocząć. Aż nadto miałem dzisiaj trudnych spraw do przemyślenia, a niedługo trzeba przecież jechać do szpitala. - Choć od prawie 350 lat Morfeusz nie był wstanie zabrać go z dala od rzeczywistości, zamknął oczy i starał się nie myśleć o niczym, poza otaczającą go czernią. |
|
 |