Autor |
Wiadomość |
|
Wysłany: Śro 17:49, 30 Gru 2009
|
[ wychodzi z salonu ]
Edward wszedł na schody. Szedł powoli.Nie spieszył się. Przyglądał się uważnie ogromnemu krzyżowi, który kiedyś nalezał do ojca Carlislea - pastora. Nigdy nie przyglądał się mu jakoś dokładnie ale teraz zwrócił uwagę na piękne wykonanie.
- Ktoś się nieźle napracował - pomyslał Edward
Był już na piętrze. W powietrzu unosiła się kwiatowa woń perfum Alice. Wampirzyca je uwielbiała. Gdy znalazł się pod drzwiami pokoju, grzecznie zapukał. Nikt się nie odezwał.
- Szkoda,że nie ma Emmett.- pomyślał ze smutkiem.
[ wchodzi do pokoju]
[/i] |
|
|
|
Wysłany: Śro 18:42, 04 Lis 2009
|
Kate uśmiechnęła się smutno:
-A więc widzę że doskonale się pod tym względem zrozumiemy. Ja po części też przyjechałam tu aby odpocząć od Alaski. I nie chodzi mi wcale o klimat. No, a teraz pójdę do Belli i Edwarda bo chciałabym się zobaczyć z Nessie. Do zobaczenia Zafrino-powiedziała Kate i wyszła. |
|
|
|
Wysłany: Śro 18:19, 04 Lis 2009
|
Uśmiechnęła się tajemniczo.
-No wiesz Kachiri i Senna mają mnie dosyć.-śmiech.
-A tak poważnie to postanowiłam odpocząc. |
|
|
|
Wysłany: Śro 17:47, 04 Lis 2009
|
-Ta Alice jest jak tornado. Co do przyjazdu to po prostu okropnie stęskniłam się za wszystkimi więc wpadłam. Ale ciebie chyba mogłabym zapytać o to samo.-stwierdziła Kate. Bardzo ucieszyło ją to że spotkała Zafrinę bo nie widziały się od czasu tej nieszczęsnej histori z Volturi, której ze względu na Irinę nie miała ochoty wspominać. |
|
|
|
Wysłany: Śro 17:38, 04 Lis 2009
|
[z sypialni]
- No proszę proszę.. witam drogie panie! - powiedziała Alice zobaczywszy Kate i Zafrine. - Jeśli zobaczycie Rosalie wspomnijcie jej żeby do mnie wpadła. Kupiłam jej bransoletkę.. którą założy na przyjecie urodzinowe Jaspera. Aż tak jej się spodoba! - uśmiechnęła się.
Teraz wychodzę do Belli. Trzymajcie się dziewczyny! - rzuciła na odchodne i wyszła. |
|
|
|
Wysłany: Śro 17:33, 04 Lis 2009
|
Wyszła z pokoju nie lubiła być sama.
-Hej Kate.-przywitała się wpatrując się ze zdziwieniem w nowo
obecną.
-Co ty tutaj robisz?-spytała zaciekawiona. |
|
|
|
Wysłany: Śro 16:02, 04 Lis 2009
|
[z podjazdu]
Kate zawołała:
-Cześć wszystkim!!!-odpowiedziała jej cisza.-Jest tu kto? Esme? Carlisle? |
|
|
|
Wysłany: Czw 17:16, 29 Paź 2009
|
[z sypialni Rosalie i Emmetta]
- Świetnie, może mój mąż i jest cudowny, ale cholera jedna na mnie nie poczekał - rozejrzała się po twarzach zebranych, a za oknem zobaczyła plecy uciekającej Maggie. - WTF? Ludzie, co z wam? Pobiegnę za nią. Chyba zaczynam ja lubić.
I ku zdumieniu wszystkich zebranyc, wybiegła z domu na poszukiwanie Maggie. |
|
|
|
Wysłany: Czw 16:00, 29 Paź 2009
|
-O już wróciłeś - uradowana Esme czule przywitała męża.
-Maggie? Proszę, nie trzymaj nas w niepewności... |
|
|
|
Wysłany: Śro 22:49, 28 Paź 2009
|
-Zagapiłam się i przeszłam przez granicę z La Push. Spotkałam Setha... - spuściła wzrok ze wstydem. - Nie wiedziałam, że tam kończy się wasze terytorium, przepraszam! - krzyknęła i wybiegła. |
|
|
|
Wysłany: Śro 21:39, 28 Paź 2009
|
- Co jest ?
Nie odpowiedziała. Wszyscy spoglądali na nią zdziwieni.
- Chyba faktycznie zobaczyła te wilkołaki...
dodałam po namyśle. |
|
|
|
Wysłany: Śro 21:23, 28 Paź 2009
|
- Maggie, co się stało ? Mów proszę. - Wciąż był opanowany, ale widząc wyraz twarzy Małej w jego sercu kiełkował niepokój. |
|
|
|
Wysłany: Śro 21:12, 28 Paź 2009
|
[z Sypialni Belli i Edwarda]
Wchodząc do domu zobaczył Maggie, której mina pozostawiała wiele do życzenia. - Co się stało? -zapytał zatroskany - Wyglądasz, jakbyś zobaczyła stado wilkołaków - zachichotał. |
|
|
|
Wysłany: Śro 20:59, 28 Paź 2009
|
[z Granicy]
-Jest ktoś?! - spytała. - Chyba wpadłam w kłopoty... |
|
|
|
Wysłany: Śro 17:42, 28 Paź 2009
|
[ze szpitala]
Wrócił do domu wciąż zamyślony. Zachowanie Volturi sprzed kilku miesięcy nie przejęło go na tyle, by się tym zadręczać, ale nie potrafił odżałować zmarłej Iriny. Wprawdzie doniosła na swoich przyjaciół, ale Carlisle wiedział jakie były tego powody i po części potrafił ją zrozumieć. Martwił się również o swoją najbliższą przyjaciółkę, nie licząc rodziny Cullenów – Tanyę. Kate miała Garretta, ale Tanya nie i wiedział dobrze, że prawdopodobnie w dużej mierze tylko udaje radosną.
- Muszę z nią w najbliższym czasieporozmawiać – uznał, po czym odgonił nieprzyjemne myśli, by nie martwić bliskich. Często tak robił. Był świetnym aktorem, a o nich troszczył się jak nikt inny.
- Hop, hop ! Jest tu kto ? – Zawołał żartobliwie, bo przecież doskonale wyczuwał gdzie mogą podziewać się jego bliscy. Niemal wszystkch wywiało na polowanie – Esme, kochanie ? |
|
|