Autor |
Wiadomość |
<
Intruz
~
Cytaty z powieści "Intruz"
|
|
Wysłany:
Nie 20:55, 17 Maj 2009
|
|
|
|
Napewno, jak z każdej książki, z tej równiez macie ulubione teksty. Jeżeli tak, to jakie?
Mój ulubiony, który dość często sobie podgaduję:
"- Przez wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest miłość. Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu? Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia? Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają w najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam. Miłość po prostu jest albo jej nie ma. Mój żywiciel kochał żywiciela Curta i ta miłość przetrwała nawet wtedy, gdy umysły zmieniły właścicieli."
Pomoga mi zrozumiec wiele rzeczy. Kiedy jest mi smutno szepcze sobie jego. Oczywiście znam na pamięć
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 23:15, 30 Maj 2009
|
|
|
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Katowice
|
|
Mnie wpadł w oko taki:
Ech. Jak to możliwe, żeby ludzkość dała się pokonać takim mięczakom?
Wystarczyło nieco sprytu i przewaga liczebna. Każdy człowiek, nawet młody, jest sto razy bardziej niebezpieczny niż dusza. Ale wy jesteście jak pojedynczy termit w mrowisku. A my wytrwale dążymy do wspólnego celu, pracując w zgodzie i harmonii.
Na razie to tyle, bo jestem dopiero w trakcie czytania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 13:06, 31 Maj 2009
|
|
|
Dołączył: 31 Maj 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Białystok
|
|
Mi się ten podoba, bo opisuje jakich uczuć doznaje człowiek;
Kiedy o tym myślałam, czułam radość i napięcie, nieśmiałość i wielką niecierpliwość - wszystko to naraz; czułam się człowiekiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 21:29, 26 Sie 2009
|
|
|
Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/4
|
|
- Dobra - rzucił Jared. - Ale spróbuj tylko się do mnie w nocy przytulić, O'Shea, a wiesz mi... nie ręczę za siebie.
Ian zachichotał.
- Nie chce zabrzmieć zuchwale, Jared, ale nie dałbyś mi rady. No, ale nie martw się, do niczego między nami nie dojdzie.
Mój pierwszy strzał zmieścił się między nim a słupkiem. Kiedy wznowił grę, nacisnęłam na niego, przejęłam piłkę i strzeliłam drugiego gola.
Daje nam fory, fuknęłam Melanie.
- Ian, nie wygłupiaj się. Graj.
- Przecież gram.
Powiedz mu, że gra jak baba.
- Jak baba
– Ty i Doktor mnie o c h r a n i a c i e.
– Dziwny ten świat, co?
Upłynęło kilka sekund, nim zdołałam odpowiedzieć.
– Jak żaden inny
Czy byłam tchórzem? Chciałabym wierzyć, że tak – że to strach przed bólem wziął nade mną górę. W istocie jednak powód, dla którego zaczęłam mówić, był o wiele bardziej żałosny.
Pragnęłam mianowicie mu – człowiekowi, który zajadle mnie nienawidził – r a d o ś ć.
Rozciągnęłam ręce najdalej, jak mogłam, aż strzeliły mi stawy. Czułam siłę w ramionach. Można było się nimi wspiąć na skalną półkę, nosić duże ciężary, orać pole. Zarazem jednak były delikatne. Można było w nich trzymać dziecko, pocieszyć przyjaciela, można było nimi kochać... ale nie mnie to było pisane.
Powiedz mu.
Wybacz, ale nie jestem gotowa umrzeć w tej sekundzie.
To jak wybór między czekoladą a szpinakiem.
Jamie spał twardo, zwinięty w kulkę w górnym rogu materaca. Zwykle nie spał tak przykurczony, ale tym razem miał powód. Resztę łóżka zajmował Ian, wystając rękoma i stopami poza wszystkie cztery brzegi.
Nie wiedzieć czemu, strasznie mnie to rozbawiło. Musiałam zagryźć pięść, żeby zdusić śmiech. Zabrałam prędko moją starą brudną koszulkę oraz szorty i wymknęłam się na korytarz, wciąż powstrzymując się od chichotu.
Masz głupawkę, skomentowała Melanie. Potrzebujesz snu.
Jedno okrążenie błękitno-zielonej planety wokół niepozornej żółtej gwiazdy. To zdecydowanie najkrótsze ze wszystkich moich żyć.
Najkrótsze, najważniejsze, najbardziej rozdzierające. Życie, które pomogło mi zrozumieć, kim jestem. Życie, które związało mnie na dobre z jedną gwiazdą, jedną planetą, jedną obcą rodziną.
Nie spodziewałam się tego, co miało nastąpić, tak jak to było z Jaredem. Nie znałam Iana na tyle dobrze. Melanie odkryła jego zamiar pierwsza, na sekundę przed tym, jak mnie pocałował.
Nie!
Czułam się inaczej niż całując Jareda. Wtedy nie myślałam, kierowało mną niedające się okiełznać pożądanie. To było jak iskra w zetknięciu z benzyną. Tym razem nie wiedziałam, co czuję. Miałam mętlik w głowie.
Usta miał miękkie i ciepłe. Przycisnął je lekko do moich, po czym zaczął ocierać się nimi o moje wargi.
- Przyjemnie czy nie? - szepnął, nie odrywając ode mnie ust.
Nie, nie, nie!
- Nn... nie wiem. Nie mogę myśleć. - Kiedy ruszałam ustami, poruszał się wraz z nimi.
- To chyba... dobrze.
Naparł nieco mocniej. Chwycił ustami moją dolną wargę i delikatnie za nią pociągnął.
Melanie chciała go uderzyć - o wiele bardziej niż wtedy Jareda. Chciała go odepchnąć, a potem kopnąć w twarz. Był to okropny obraz, ostro kontrastujący z dotykiem ust Iana.
– Musisz mnie pocałować. Teraz. Proszę.
– Co?
– Wyjaśnię Ci to za chwilę! To nieuczciwe, ale... proszę. Pocałuj mnie.
– Nie poczujesz się źle? Melanie nie będzie zła?
– Ian! – ponagliłam. – Proszę Cię!
Nic.
– Nie, Ian. P o c a ł u j mnie. Naprawdę. Tak jakbyś c h c i a ł oberwać w twarz. Rozumiesz?
– To dla ciebie nie do zniesienia, że cię kocham? O to ci chodzi? Mogę zamilknąć, Wando. Nigdy więcej ci tego nie powiem. Możesz być z Jaredem, jeżeli tego właśnie pragniesz. Ale zostań!
– Nie, Ian! – Wzięłam jego twarz w dłonie – Nie. Ja... ja też cię kocham.
Ja, mała srebrna glista z tyłu głowy. Ale moje ciało cię nie kocha.
Nie potrafi cię pokochać. W tym ciele nigdy nie będę mogła cię kochać.
No dobra, westchnęła Mel. Róbcie, co chcecie. Ja... wyjdę do drugiego pokoju, dodała ironicznie.
– Jesteś najszlachetniejszą i najczystszą istotą, jaką kiedykolwiek poznałem. Bez ciebie wszechświat będzie gorszy i smutniejszy.
Żyłam w tylu ciałach, ale nigdy żadnego tak bardzo nie kochałam. Nigdy żadnego tak nie pragnęłam. Ale, o ironio, właśnie tego jednego musiałam się zrzec.
Zaśmiałam się na tę myśl i natychmiast skupiłam na powietrzu wyskakującym z piersi. Śmiech był jak świeży powiew wiatru - oczyszczał i ożywiał ciało. Czy inne gatunki miały równie proste lekarstwo na wszystko? Nie przypominałam sobie niczego podobnego.
- Nie. Zostawisz. Mnie. - Oczy mu świeciły; płonęły błękitnym ogniem, jaśniej niż kiedykolwiek.
- Ian - szepnęłam. - Musisz sobie zdawać sprawę, że... nie mogę zostać. Wiem, że to rozumiesz.
- Nie! - krzyknął na mnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 6:57, 27 Sie 2009
|
|
|
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Ruda Śląska/Zabrze <3
|
|
Wybacz, ale nie jestem gotowa umrzeć w tej sekundzie.
Kiedy o tym myślałam, czułam radość i napięcie, nieśmiałość i wielką niecierpliwość - wszystko to naraz; czułam się człowiekiem.
Uwielbiam te dwa cytaty <3
Zakochałam się w nich.
Z pewnością jest wiele godnych jeszcze uwagi, ale te dwa utkwiły w mej pamięci najbardziej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 11:04, 21 Wrz 2009
|
|
|
Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 1427
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraina Nigdzie
|
|
Oprócz tych już podanych to:
Co takiego sprawiało, że ta ludzka miłość przemawiała do mnie silniej niż miłość mojego gatunku? Czy to, że była zaborcza i kapryśna? Dusze dzieliły się miłością i serdecznością ze wszystkimi. Może byłam spragniona większego wyzwania? Miłość ludzka była trochę nieobliczalna, nie rządziła się wyraźnymi regułami – czasem dostawałam ją za nic, tak jak od Jamiego, czasem musiałam na nią ciężko zapracować, tak jak u Iana, a czasem była po prostu nieosiągalna i łamała mi serce, tak jak moje uczucie do Jareda.
Dlatego kiedy mnie dotykał, doświadczałam czegoś głębszego i wolniejszego, przypominającego bardziej podziemną wędrówkę płynnych skał, ukrytych zbyt głęboko, by można było poczuć ich żar, lecz zarazem pozostających w ciągłym ruchu, który kształtuje od nowa posady świata.
Gdybym miała wybrać kogoś - kogokolwiek - z kim chciałabym się znależć na bezludnej planecie, wybrałabym ciebie - szepczę. Słońce między nami praży coraz bardziej. - Chcę być zawsze z tobą.
Nie potrafiłam oddzielić się od tego ciała i jego pragnień. Stało się mną, a przecież nie tak to sobie wyorażałam. Czyje to były pragnienia - moje czy ciała? I czy takie rozróżnianie miało jeszcze sens?
Czego więcej można oczekiwać od przyjaciela, który jest człowiekiem?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 1:28, 15 Lis 2009
|
|
|
Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 1853
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Jest sobie skądś tam ^^
|
|
"Nigdy nie wiesz, ile czasu ci zostało."
<3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 7:52, 15 Lis 2009
|
|
|
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Ruda Śląska/Zabrze <3
|
|
"Dlatego kiedy mnie dotykał, doświadczałam czegoś głębszego i wolniejszego, przypominającego bardziej podziemną wędrówkę płynnych skał, ukrytych zbyt głęboko, by można było poczuć ich żar, lecz zarazem pozostających w ciągłym ruchu, który kształtuje od nowa posady świata."
"Co takiego sprawiało, że ta ludzka miłość przemawiała do mnie silniej niż miłość mojego gatunku? Czy to, że była zaborcza i kapryśna? Dusze dzieliły się miłością i serdecznością ze wszystkimi. Może byłam spragniona większego wyzwania? Miłość ludzka była trochę nieobliczalna, nie rządziła się wyraźnymi regułami – czasem dostawałam ją za nic, tak jak od Jamiego, czasem musiałam na nią ciężko zapracować, tak jak u Iana, a czasem była po prostu nieosiągalna i łamała mi serce, tak jak moje uczucie do Jareda."
"Dzwoniło mi w uszach. Nie od ciosu, lecz od zapachu - zapachu srebrzystej krwi ściekającej po ścianach - zapachu krwi dusz. Pomieszczenie wyginało się wokół mnie, jak gdyby żyło. Światło zawijało się w dziwne wzory, układało w kształty potworów z mojej przeszłości. Olbrzymi Sęp rozkładał nade mną skrzydła... Szponowiec sięgał ciężkimi łapami po moją twarz... Doktor uśmiechnął się i wyciągnął ku mnie dłoń; z palców skapywały mu srebrne krople..."
"Przez wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest miłość.
Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu?
Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia?
Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają w najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam.
Miłość po prostu jest, albo jej nie ma"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 16:23, 01 Lut 2010
|
|
|
Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Goleniów.;D
|
|
a mi wpadł w oko ten cytat:
`Zastanowiłam się nad tym słowem. O d m i e n i e c.
Czy to aby nie najtrafniejsze określenie, jakie o sobie słyszałam?
Czy kiedykolwiek gdziekolwiek pasowałam?`
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 11:45, 24 Lip 2010
|
|
|
Dołączył: 24 Lip 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Jasło
|
|
"Dusza. To chyba odpowiednie określenie. Niewidzialna siła kierująca ciałem."
" - Wanda, to dla ciebie - powiedział Jamie, wydostawszy się z tłumu. Ręce miał pełne batonów, a pod pachami ściskał butelki wody.
- Dzięki. Fajnie się gra?
- Super! Szkoda że nie możesz.
- Następnym razem.
- Proszę bardzo... - Ian pojawił się nagle z garściami batoników.
- Ha, byłem pierwszy - odezwał się Jamie
- O - powiedział Jared, ukazując się po drugiej stronie chłopca. Również on trzymał w dłoniach więcej batoników, niż potrzebował.
Ian i Jared wymienili długie spojrzenia.
- Co się stało z jedzeniem - zapytał gniewnie Kyle. Stał nad pustym pudełkiem i rozglądał się po grocie w poszukiwaniu winowajcy."
"Nigdy nie wiesz ile czasu ci zostaje."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 13:41, 31 Sie 2010
|
|
|
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
|
Mi się podobał ten:
"- Przez wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest miłość. Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu? Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia? Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają w najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam. Miłość po prostu jest albo jej nie ma. Mój żywiciel kochał żywiciela Curta i ta miłość przetrwała nawet wtedy, gdy umysły zmieniły właścicieli.
Przyglądała mi się uważnie. Widząc, że osuwam się z fotelu, uniosła lekko brwi.
- Melanie nadal opłakuje utratę Jareda - powiedziała oznajmującym tonem.
Kiwnęłam twierdząco głową ledwo zdając sobie z tego sprawę.
- Ty go opłakujesz.
Zamknęłam oczy."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|